Przejdź do głównej zawartości

NIEŚLUBNY SYN


JOANNA KRUPIŃSKA-TRZEBIATOWSKA
NIEŚLUBNY SYN / fragment powieści /
Mecenas Weber był już w piżamie, gdy przy drzwiach wejściowych jego domu rozległ się dzwonek. Naprędce narzucił na siebie szlafrok i ruszył niechętnie i wolno w stronę przedpokoju z nadzieją, że w międzyczasie intruz się zniechęci. Otworzył i ujrzał na progu panią w wieku balzakowskim w czerwonej pelerynie obszytej czarnym lisem i wielkim czarnym kapeluszu na głowie.
– O Boże! – jęknął w duchu. – A cóż to za szczyt ekstrawagancji? Śnię czy co u licha?
– Jestem babcią Jagody – odezwała się niskim głosem o ciepłej, ciemnej barwie zjawiskowa dama, lecz on nadal stał i patrzył nie mogąc ochłonąć ze zdumienia. Jednocześnie poczuł, że nogi się pod nim uginają i natychmiast pomyślał, że musiało wydarzyć się coś bardzo złego. Była to pierwsza myśl, jaka przeleciała mu przez głowę, przyprawiając go o nagły skurcz serca.
– Czy mogę wejść? – zapytała kobieta.
Zmitygował się niemal natychmiast zapraszając ją do swojego gabinetu. Obeszła pomieszczenie cztery razy dookoła zanim opadła na biedermajerowską kanapę stojącą w rogu pod wielką palmą. Mecenas Weber nadal stał jak zahipnotyzowany wpatrując się w niewiastę i czekał aż złapie oddech i sama powie co ją sprowadza. Ona jednak milczała, więc chcąc dać jej nieco więcej czasu na pozbieranie myśli zaproponował kieliszeczek brandy. Najwyraźniej nie dosłyszała.
– Napije się pani brandy? – powtórzył z naciskiem.
– Ależ skąd – odpowiedziała niemal urażonym tonem – nie przyszłam do pana z towarzyską wizytą – spojrzała na mecenasa Webera niemal groźnie. – Przyszłam zapytać czy pan wie, jaka kanalia wyrośnie z tego chłopca, którego wpuścił pan pod swój dach.
– Po co od razu takie mocne słowa?
– Nie wiem czy pan wie, że moja wnuczka wylądowała przez niego w szpitalu?
– Boże, tylko nie to – jęknął w głębi ducha mecenas Weber.– Czy to coś poważnego? – zreflektował się w porę.
– Mon Dieu! Poważnego? – wrzasnęła kobieta, podnosząc się z kanapy i jak demon albo wielki nietoperz zaczęła krążyć po jego własnym gabinecie w tym swoim wielkim, czarnym kapeluszu i czerwonej pelerynie. – Moja wnuczka targnęła się na swoje życie, a pan bezdusznie pyta czy to co coś poważnego? Czy może być cośpoważniejszego, bardziej dramatycznego i tragicznego zarazem? – dama opadła z powrotem na kanapę, a jej głos załamał się i demonstracyjnym ruchem ręki chwyciła się za serce. – Zostawiła list, że nie może dalej żyć w świecie takim jak ten, pełnym fałszu i zakłamania.
Mecenas Weber podszedł i pochylił się na mdlejącą teraz kobietą, mówiąc, że ogromnie mu przykro. W tym też momencie
zauważył na jej ręce pierścień z herbem rodowym własnej matki, lecz złożył to na karb przypadkowego zbiegu okoliczności, po chwili jednak przyszło mu do głowy, że to nie mógł być przypadek.
– Skoro należy do tego samego klanu i trafiła bezbłędnie do mojego własnego domu, musiała wiedzieć kim jestem. Ale skąd?
– Przykro? – rozpłakała się, co widząc w porę podał jej chusteczkę.
Kobieta podniosła się, zrzuciła z siebie pelerynę niedbałym ruchem przerzucając ją na sąsiedni fotel, a następnie nieco przytomniejszym wzrokiem spojrzała na Webera.
– Excusez Moi Monsieur ! Powinnam była uprzedzić pana, zatelefonować…, ale – zawahała się – to był impuls. Odruch panie mecenasie. Zwykle tak się nie zachowuję i nie nachodzę nikogo
w domu, ale w tym wypadku – widać było, że szuka dla siebie usprawiedliwienia – postanowiłam pana ostrzec.
– Sądzi pani, że grozi mi jakieś niebezpieczeństwo?
– Dobry Boże – złapała się rękami za głowę – jeszcze pan tego nie zauważył?
Znał ten głos, brzmiał znajomo, ale nie mógł sobie w żaden sposób przypomnieć, gdzie i kiedy się spotkali. W końcu tyle kobiet przewinęło się przez jego kancelarię przez te wszystkie lata praktyki.
– Czy my się znamy? – zapytał mocno zatroskanym głosem.
– Nie sądzę – odpowiedziała uśmiechnąwszy się nieznacznie, ale było w tym uśmiechu coś tajemniczego, coś co go zaniepokoiło. Był przekonany, że już ją kiedyś widział.
– Może w teatrze albo w operze? – pomyślał i zaczął taksować kobietę wzrokiem, ale wnet doszedł do wniosku, że trudno w dzisiejszej rzeczywistości zgadnąć, kto kim jest i gdzie bywa.
– Robiłam wszystko, aby chronić to dziecko przed złem tego świata i dałam się zwieść pozorom. Byłam pewna, że to uczciwy dzieciak, a nie jakaś podstępna szuja.
– On był uczciwy, droga pani, ogromnie uczciwy, ale nie mógł jej powiedzieć prawdy, sam mu to odradzałem. Uważałem, że wyznanie prawdy może wywołać nadmierny wstrząs.
– Prawdy? – wrzasnęła znowu kobieta, poderwawszy się znowu z fotela. – Jakiej znowu prawdy, o czym pan, na Boga bredzi?
– Marcin jest przyrodnim bratem Jagody – śmiertelnie poważnym tonem oświadczył mecenas Weber.
Kobieta zbladła i złapała się ręką za serce, a że wyglądało na to, że rzeczywiście jest jej słabo pospieszył z nitrogliceryną, którą zawsze od pewnego czasu miewał na podorędziu.
– Bardzo proszę, łaskawa pani – powiedział – to pomoże.
– Mnie też zamierza pan uśmiercić?
Weber nie był pewien czy kobieta mówi serio czy żartuje i dopiero teraz patrząc w jej piękne sarnie oczy przypomniał sobie, gdzie i kiedy ujrzał ją po raz pierwszy.
.https://www.facebook.com/pages/Zwi%C4%85zek-BEZ-Zobowi%C4%85za%C5%84/275369439181672?fref=ts

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kazimierz Świegocki Niepojęty logos znaczeń.Refleksje nad metafizycznymi momentami w wierszach Joanny Krupińskiej-Trzebiatowskiej /Agata Hrycyk

Kazimierz Świegocki Niepojęty logos znaczeń. Refleksje nad metafizycznymi momentami w wierszach Joanny Krupińskiej-Trzebiatowskiej Joanna Krupińska-Trzebiatowska należy do tej generacji poetów, którzy zaczęli rozwijać swoje skrzydła mniej więcej wtedy, gdy kończyła swój żywot Polska Rzeczpospolita Ludowa, a zaczynała się Trzecia Rzeczpospolita. Pośród debiutantów  tego pokolenia znaczącą część stanowiły osoby w wieku, który dla poetów uważany jest za wiek co najmniej średni, w każdym razie za w pełni dojrzały. Jest rzeczą godną uwagi, że niektóre z tych osób zaprezentowały już od pierwszego tomiku również dojrzałą, na miarę swojego talentu, poezję, tak jakby czas przed debiutem był okresem dyskretnego, lecz gruntownego ich terminowania. Joanna Krupińska-Trzebiatowska nie tylko potwierdza faktyczność tego zjawiska, lecz zdaje się ją demonstrować w stopniu szczególnie wysokim. Dojrzałość jej poezji wyraża się przede wszystkim w bogactwie, powadze oraz intelektualnej i em...

początek nowej powieści PROKURATOR ALEKS

*** Aleks nadal jeszcze przebywał w pracy. Był to kolejny dzień a raczej wieczór forsownych przesłuchań w śledztwie, które prowadził już od wielu miesięcy. sprawa ta była dla niego czymś bardzo osobistym, najpoważniejszą jaką dotąd prowadził i chwilami przerażała go myśl, że tak wiele jest jeszcze do zrobienia. Pokój w komendzie pełen był dymu papierosowego i młody prokurator czuł że pieką go oczy. - Chciałby pan coś jeszcze powiedzieć?- zwrócił się do mężczyzny, którego przesłuchiwał od kilku godzin-w takim razie proszę przeczytać protokół i podpisać. - Nastaw wodę na kawę i  sprowadź  pana Leszka do aresztów -powiedział do siedzącego naprzeciwko porucznika. Kiedy został sam w pokoju otworzył szeroko okno i zamyślił się. Nie był już w stanie myśleć nad tym, co robił od wielu godzin, a po głowie zaczęły przesuwać mu się myśli, które od jakiegoś czasu go pochłaniały. Czy chciał, czy nie chciał, wypełzały z ukrycia. Czuł że nie jest zadowolony z tego co dotąd osiągnął ...

DOKTOR Q - recenzja

FIKCJA LITERACKA CZY WIZJA PRZYSZŁOŚCI? Kilka miesięcy temu dostałam pięknie wydaną powieść Joanny Krupińskiej-Trzebiatowskiej p.t. „Doktor Q”. (z reprodukcją obrazu Janusza Trzebiatowskiego z cyklu „Ona” na okładce). Kilkakrotnie zabierałam się do czytania i za każdym razem jakieś wydarzenia mi to uniemożliwiały, tak jakby tajemnicze siły nie chciały abym zapoznała się z treścią powieści. W końcu udało mi się wreszcie odłożyć wszystko na bok i przeczytać książkę. Jestem oczarowana nowoczesnym ujęciem tematu. Treść dotyczy zapłodnienia in vitro, dokonywanego na masową skalę. Wiąże się z tym wspaniale rozrysowana spiskowa teoria dziejów. Do tego zgrabna intryga, ciekawie naszkicowane postacie… Książka ma w sobie elementy powieści sensacyjnej, fantastyczno-naukowej, science fiction, psychologicznej, wreszcie kryminału; zawiera wątki historyczne, nawiązania do biblii, do dziejów Masonerii, zawiera ciekawostki archeologiczne, astronomiczne i medyczne. Księżyc, Mars, Sfinks. Piramidy w G...